piątek, 14 kwietnia 2017

Wielu łask Bożych na zbliżające się Swięta Wielkanocne.


AbrazJa w trakcie hormonoterapii.

Miałam napisać i co??? Jak zwykle zapomniałam.
Cięzko skrywaną tajemnicą jest, że większość kobiet, no prawie większość, w trakcie hormonoterapii jest zmuszona poddać się zabiegowi abrazji.
Tak wiem, większości ten termin kojarzy się z usunięciem niechcianej ciąży.
W czym rzecz, otóż najprościej, w skrócie można to ująć tak, lek jaki nam serwują w trakcie hormonoterapii powoduje, zmniejszenie stężenia estrogenów we krwi, tym samym w zależności od wieku, od organizmu, przestajemy miesiączkować (lekarsto stosowane w trakcie hormonoterapii może się przyczynić do powstania nowotworu macicy, skutki uboczne stosowania tych leków są dramatyczne).

-Niestety często zdarza się tak, że miesiączki brak lecz błona wyściełająca macicę narasta, gdy tajemnicze endometrium odrośnie powyżej 0,9 milimetra należy wyczyścić macicę czyli wyłyżeczkować, przeprowadzić abrazję.
-Mój organizm najwyraźniej do tych walecznych należy, za punkt honoru sobie przyjął nie poddawać się, nie pozwolić zrobić z siebie staruszki. Niestety już raz abrazję miałam i jak tak dalej pójdzie to wnet czeka mnie następna. Jeszcze po tej pierwszej mam złe wspomnienia, sam zabieg nic takiego, przeprowadzony w krótkotrwałej narkozie, nic nie czujesz o niczym nie wiesz.
Dopiero po wszystkim, w łóżku szpitalnym na sali ogólnej zaczęła się jazda, półprzytomna rozkrwawiłam się na maksa, Bielizna na przebranie, zapas podpasek i to nie mały, wszystko to było za mało, siedziałam po uszy we krwi.
Co rusz zaglądała jakaś pielęgniarka, nadziwić się nie mogły- no bo podczas zabiegu rzekomo nic nie krwawiło.
A już gwoździem programu była pani salowa, pewnie jej się spieszyło łózko dla następnej pacjentki przygotować. Weszła do sali i stwierdziła- a pani to już dwie godziny temu do domu miała iść.
-No może i miała ale nie jest w stanie- pomyślałam, to chyba nie bardzo w porządku wyskrobać pacjentkę po nowotworze i natychmiast wysyłać do domu.
-Ech ta nasza służba zdrowia, widać takie czasy, że i salowa ma autorytet.

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Ile tej złośliwości ?

Napiszę tu, bo jak nie napiszę i nie wyrzucę z siebie to mnie zeżre, prędzej jak skorupiak.
Ja która do tej pory uważałam, że świat jest piękny a ludzie są dobrzy, zadaję sobie dziś pytanie-
-Czy jest cos bardziej złośliwego od raka ?
Pewnie jak długo nie będę mieć przerzutów, tak długo będę myśleć, że jest - ludzka złośliwość.
Do tej pory wydawało się, że moim największym wrogiem jest G3 ( stopień złośliwości ) w skali 1:4.
G3 okazał się być łaskawy, od czasu jak mu pogroziłam palcem, siedzi cicho jak mysz pod miotłą ( obym nie wywołała wilka z lasu).
25.02. zamarłam, przygasłam, poczułam się zagrożona, dostałam kolejną lekcję, od ludzi, paskudnego frustrata, który to już od lat mnie prześladował, tylko ja szukałam winowajcy daleko.
Do głowy by mi nie przyszło, że to mój najbliższy sąsiad- człowiek pracujący dla kościoła, nie o fuck !
Do rzeczy, otóż rzeczonego 25.02. porysował mi drzwi przednie w samochodzie.
Zrobił to w taki sposób, że należało polakierować i przednie i tylne.
Koszt naprawy w autoryzowanym serwisie to tylko 1500 zł. A co tam, nie stać ich ? Nie mają innych problemów ? To już mają.
Zabolało ? Tak boli jak cholera, mnie to wręcz podwójnie boli. Widać nie ma taryfy ulgowej dla ludzi chorych.
Nie bym chciała coś dla siebie ugrać, jakieś specjalne względy. Ja nigdy nikomu nic a nic, żadnych szkód, nawet słowem nie szafowałam, a tu takie coś.
Odchorowałam, bardzo, i muszę to napisać, w niedzielę wybrałam się na mszę, Palmowa niedziela, wiadomo, ja zdeklarowana katoliczka, poszłam.
Jeszcze się łudziłam, może go choć zawieszą w tej posłudze do mszy ?
Jakże się myliłam, w jakim byłam błędzie, gdy ujrzałam prześladowcę szykującego ołtarz.
Człowiek któremu grozi pięć lat odsiadki, jakby nigdy nic wypełniał swoje obowiązki.
Nogi pode mną się ugięły, łzy napłynęły do oczu, gwałtownie mrugałam powiekami by napływające łzy wchłonęły się do wewnątrz a nie spłynęły po policzkach.
Poczułam się w pewien sposób zdradzona, ludzie zaśpiewali- Ludu mój ludu, cóżem Ci uczynił- a ja miałam gula w gardle, nie wydusiłam ani słowa.
W obliczu zaistniałej sytuacji nasuwa się pytanie - co gdybym zmarła ? Wszystko się zdarzyć może !
Taki ktoś ma mi szykować pochówek ???-Never !
Piszę wciąż pod wpływem emocji, W najgorszym razie, czeka mnie świecki pogrzeb (ale tak w ogóle, to na życie mi się ma :). Dobry Bóg, gdzie mam trafić to trafię, a jak nie trafię to będę w zacnym towarzystwie. Napisałam tu, fb nie zrozumie, zresztą tam ksiądz w gronie znajomych.
No, i tyle.