czwartek, 25 maja 2023

Zabić raka krzykiem ?

-Czasem chce mi się krzyczeć, wykrzyczeć prosto w twarz, powiedzieć co myślę, nie, nie chodzi o to by dać upust swoim emocjom, ani o to by udowodnić by moje racje i moje zdanie było ponadto i  najważniejsze, najmądrzejsze, ani też nie chodzi o to, że mi się przez wzgląd na chorobę, należy się więcej.
-Szlag mnie trafia gdy widzę tych wszystkich onkocelebrytów, którym to całe życie nie wychodziło, natomiast teraz na fali choroby próbują zdobyć popularność, mnie choroba nauczyła pokory, cholernej pokory, z przebojowej baby zrobiła osobę wycofaną, i tak naprawdę to tylko tu jestem sobą. Gdy ja chorowałam, byłam w trakcie jednego z cięższych etapów leczenia-brałam chemię-to nie wyglądałam jak gwiazda filmowa, w pełnym makijażu, nie w głowie mi było zdobywanie świata, czy bicie jakichś rekordów. Ja z łysą głową, podkrążonymi oczami, zagrzybioną jamą ustną, słaniająca się na nogach zaprzyjaźniłam się z miską- miską do rzygania, ta miska to był mój atrybut. - Jeszcze bardziej wkurzają mnie osoby takie które to same w sobie zdrowiusieńkie, z raka robią biznes, jak hieny żerują na ludzkim nieszczęściu, chociażby jedna ze znanych firm kosmetycznych A...... albo też udając wsparcie i ogromne zaangażowanie, zdobywają wymarzoną pozycję zawodową, swiat jest pełen takich ludzi...niestety.
-Tu mogę sobie pozwolić na więcej, choć do końca nie odkrywam kart. Cokolwiek nie napiszę zawsze znajdzie się ktoś kogo mój światopogląd będzie uwierać, tylko dlatego, że nie jest zgodny z jego własnym zdaniem. Jesteśmy bardzo nietolerancyjnym narodem.
-Ja sobie obiecałam, na mnie nikt nie zarobi....nie będę dla nikogo narzędziem ani środkiem do osiągnięcia celu, ja nie angażuję się w żadne grupy wsparcia, tam onkocelebrytyzm jest na porządku dziennym. Dzięki chorobie poznałam parę wartościowych osób.....szanuję  te znajomości.
Bardzo cenię Ks Jana Kaczkowskiego,( pomimo że sam nazwał się onkocelebrytą) napisał parę fajnych książek, między innymi ,, Życie na pełnej petardzie '' To dzięki niemu powstało Puckie Hospicjum.
-Czytam, i czytam, niektóre fragmenty po dwa razy czytam, tak by dobrze zinterpretować tekst, zrozumieć, co miał nam do powiedzenia Ks. Kaczkowski. Co rusz zaznaczam fragment dla mnie cenny.Podoba mi się filozofia myślenia tego człowieka, jakże inna, pełną zrozumienia dla ludzkich słabości, całkiem bez zadęcia, to mało spotykane w dzisiejszym kościele.
Z tej książki dowiedziałam się, jak zaszeregować mojego sąsiada -  kościelnego -  który to zniszczył mi samochód - nazywa się to ,, katolicyzm kucany "
Po prostu Bosko !!!!!!!  O tym, że są pluszowi księża również tu przeczytałam.
Oczywiście co ciekawsze wątki wkleję. Och najchętniej wstawiłabym całą książkę, czego oczywiście nie zrobię, moim zamiarem jest zachęcić do czytania.

-Niech nikogo nie zwiedzie, że ja taka gorliwa katoliczka, nic tylko się modlę i co najmniej cztery raz w tygodniu do kościoła chadzam - nic z tych rzeczy. Mój kontakt z Bogiem ma charakter bardzo intymny i osobisty, lubię sobie z nim pogadać, i napiszę tak - nikt nie jest tak tolerancyjny, wyrozumiały, cierpliwy, kochający jak Ten na Górze.
Pozdrawiam wszystkich Tych, którym jeszcze chce się tu zaglądać.